Jeśli chcesz poczytać więcej o naszym pomyśle na ten słowniczek, kliknij tutaj. Jeśli chciałxbyś współtworzyć go z nami, odezwij się na maila albo w wiadomości prywatnej któregokolwiek z naszych social mediów.

Afinicja (Affinity)

Relacja pozwalająca nam autonomicznie żyć i działać; angażować się w rzeczywiście takie działania, które po prostu nas interesują[1]. W przeciwieństwie do grupowania się wokół jakiejś ogólnej i niejasnej „wspólnej sprawy”, która miałaby jednoczyć wszystkie osoby anarchistyczne, lewicowe, antyautorytarne (jak antykapitalizm czy ogólniej walka o szeroko pojętą wolność), afinicja jest czymś konkretnym, namacalnym i doświadczalnym. Powoduje działanie, które wynika bezpośrednio z działających – z tego, jakimi są osobami, jakie są ich pragnienia, perspektywy, doświadczenia, umiejętności i na czym im zależy. Dzięki temu pozwala na współrobienie, które podobnie, ma konkretny i namacalny cel i charakter, za każdym razem inny, w zależności od tego, czyje i jakie to afinicje.

To występująca pomiędzy nami zbieżność, ale taka, która w przeciwieństwie do „zbieżności poglądów” musi zostać przekuta w akcję; żyje w tym, co robimy. Jest jak wektor wypadkowy powstający ze złożenia wszystkich tych wektorów wszystkich osób, które wskazują w podobnym kierunku co twój. To rezonowanie z innymi i poczucie bycia wzmocnionym przez obecność innych osób. O afinicji mówimy wtedy, gdy nasza przyjaźń jest anty(polityczna) i kiedy nasza (anty)polityka jest oparta na przyjaźni. Działanie w oparciu o naszą afinicję z innymi pozwala wzmocnić siebie i innych, bez jednoczesnego zubożenia swoich możliwości i sprowadzania ich do najniższego wspólnego mianownika.


Aktywizm

Cechuje go kilka rzeczy.

(1) Reaktywność – to działanie głównie w odpowiedzi na polityczne posunięcia władzy, na zasadzie opresja-opór. Rzadko potrafi przejąć inicjatywę, za to często jest wodzi za nos. Dla aktywistycznego działania bardzo ważne jest poczucie, że „coś trzeba zrobić” w związku ze wszystkim tym, co się dzieje.

(2) Pozuje na przeciwieństwo „bierności” – ma bardzo niejasną definicję (a być może w ogóle jej nie ma), a pomimo tego aktywizmem jest nazywane wszystko, co ma jakieś charakterystyki (anty)politycznego działania. To kategoria, która wchłania wszystko, utrudniając głębszą dyskusję o konkretnych sposobach robienia rzeczy. Skoro ważne jest po prostu, żeby być politycznie aktywnym, to co to dokładnie oznacza schodzi na dalszy plan. W końcu „lepiej robić coś, nic nie robić niczego”. W wyniku tego „aktywizmem” można roboczo nazwać właśnie to działanie, które w wyniku tego podejścia nie ma za bardzo na siebie konkretnego pomysłu i kończy się takim „robieniem czegoś”.

(3) Jest jak praca – nie podważa rozróżnienia na czas pracy/czas wolny (robienie sobie „wolnego” od aktywizmu to dość częsta praktyka), równie jak praca jest oderwany od reszty naszych żyć i nie ma na nie bezpośredniego wpływu. Podobnie do pracy, jest wiele osób, które robią „aktywistyczną karierę”.

(4) Aktywiści są „ekspertami” – aktywizm nie jest nakierowany na to, by osoby przejęły władzę nad swoimi życiami. To aktywność mniejszości, która „wie lepiej” i stara się przepchnąć to, co jest jej zdaniem najlepsze dla społeczeństwa[2].


Anarchia

Najprościej mówiąc, aktywność osób anarchistycznych[3] – tych z nich, którzy tego słowa się nie boją ani nie próbują go ugładzać, jak na przykład we frazie „anarchia jest matką porządku”. Wszystko to, co osoby anarchistyczne robią już tu i teraz, bez jakiegoś wpatrywania się w nigdy nie nadciągający horyzont „prawdziwej anarchii”. Cytując pewne zwięzłe i trafne słowa: „Mówić, że anarchiści popierają anarchizm to jak mówić, te pianiści popierają pianizm. Nie ma Anarchizmu — ale jest anarchia, a ściślej mówiąc, są anarchiści.”[4]

Sytuacja, w której brakuje władzy – nie tylko tej państwowej, scentralizowanej, ale i tej „zdecentralizowanej”. W szczególności to brak instytucji i wszelkich instytucjonalnych form władzy, nawet jeśli takie instytucje byłyby „kolektywne”[5].

W przeciwieństwie do niej, anarchizm to niestety kolejna ideologia polityczna[6], która często już nawet nie traktuje anarchii jako celu. Mówi raczej o zaprowadzeniu sprawiedliwego porządku społecznego pozbawionego odgórnej władzy, opowiadając się jednocześnie za jej oddolnymi formami. To właśnie ci anarchiści mówią, że „anarchia jest matką porządku”.


Antypolityka

Wszelkie działanie i robienie rzeczy, które nie opiera się na mechanizmach polityki – jak na przykład na stawianiu żądań czy demokracji – i jest im otwarcie wrogie. Wymyka się też formom, które klasycznie uznajemy za polityczne: ruch społeczny, organizację czy zgromadzenie ogólne. Zajadle podchodzi do nich wszystkich jako do już-zrekuperowanych form buntu społecznego, które starają się go tłumić i przekierowywać, i zamiast tego patrzy w kierunku wojny społecznej.

To podejście, które odrzuca rozdzielenie pomiędzy polityką a życiem i przypisywania temu pierwszemu większego znaczenia i funkcji determinującej to drugie. Nie po to jednak, by stwierdzić „prywatne jest polityczne”, tylko by uwolnić swoje życie od polityczności w ogóle[7]. To całe życie jako wielka akcja bezpośrednia, w maksymalnej autonomii od wszelkiej władzy, która mogłoby je z zewnątrz określać. To życie zbyt pełne, by mogła się tam wcisnąć jeszcze jakaś polityka.


Cywilizacja

To, co wszyscy dobrze znamy, bo przez całe stulecia opiewało swoje osiągnięcia i pokazywało siebie jako źródło oświecenia, najpiękniejszą i najpotężniejszą rzecz, jaka kiedykolwiek istniała, a zawsze opierało się na rzezi, niewolnictwie i dominacji. Fałszywa, europocentryczna kategoria, która tak naprawdę służy do oceniania innych jako gorszych od „nas”; puste słowo, które nie ma konkretnego znaczenia, a służy stawianiu kreski pomiędzy „nami” a „nimi”

Całość tego, co nad nami panuje, kolonizuje, udomawia i nas podbija, której macki sięgają o wiele głębiej i szerzej niż kapitalizm, państwo, patriarchat czy jakikolwiek pojedynczy system kiedykolwiek był w stanie. A to dlatego, że cywilizacja nie jest jakimś intersekcjonalnym połączeniem wymienionych, a podłożem, na którym te wzrastają.

Zaprzęga nas jednocześnie do pracy w imię postępu społecznego i przekonuje, że wszystkie te ludzkie struktury dominacji da się w odratować, do absurdu sprowadzając wszelkie faktyczne alternatywy – bo przecież „nie da się cofnąć czasu i znów żyć jak łowcy-zbieracze”. Mami postępem, a jest jednocześnie tym, przez co „utknęliśmy” w takim a nie innym świecie i przez tak trudnym jest go zmienić.

Przede wszystkim to, co sprawia i pragnie, byśmy zachowywali się i żyli „grzecznie” – byli „cywilizowani”. Byśmy w każdym w możliwych aspektów naszego życia niczemu się nie przeciwstawiały – były „obywatelkami” czyli „cywilami”.


Destytucja (Destitution)

Siła konstytuująca ustanawia, tworzy i instytucjonalizuje. Były nią chociażby zgromadzenia obywatelskie w czasach „ruchów placów” czy rewolucyjne tłumy szturmujące pałace. Miały one na celu obalenie danego porządku politycznego by zaprowadzić inny. Sprzeciwiały się instytucjom, bo chciały stworzyć własne instytucje. Innymi słowy, nie sprzeciwiały się władzy, tylko jej formie.

Destytucja jest odwrotnym procesem. Podkopuje wszelkie instytucje, jak i pragnienie założenia nowych. Walczy z władzą w jej totalności, nie tylko z obecną jej formą. „Logikę przejęcia władzy zastępuje logika urośnięcia w siłę.”[8] Ośmiesza fikcje rządu (takie jak jego legalność, bezstronność czy rzekome powszechne poparcie dla niego) i pokazuje, że jest po prostu gangiem wśród gangów.


Insurekcja

Można ją skontrastować z rewolucją. Jeśli rewolucja jest często synonimem przewrotu, nagłej zmiany społecznej, insurekcja jest wywrotowa. Zamiast przewracać świat do góry nogami, wywraca go na zupełnie inną stronę. Gdzie rewolucja chce się zrealizować, zaistnieć w świecie i go zreorganizować, celem insurekcji jest uniemożliwienie funkcjonowania danego porządku, rozmontowanie go i stanie się nieodwracalną.

To bunt i powstanie jednocześnie. Kiedy jest buntem jednostki lub kilku osób, ma charakterystyki powstańcze. Kiedy jest powstaniem na dużej skali, ma charakterystyki antypolitycznego buntu. Praktycznie wszystkie współczesne insurekcje mają skłonności destytucyjne[9].

Insurekcja nie oznacza jednak powstania zbrojnego. Militaryzacja insurekcji jest często początkiem jej klęski. Gdy mowa o masowych, zgeneralizowanych insurekcjach, zdecydowanie bardziej chodzi o uczynienie jakiegoś terenu nierządnym. To podkręcanie atmosfery i intensywności zamieszek, w przeciwieństwie do sił politycznych, które chciałyby je jakoś przejąć, zagospodarować i ukierunkować. Insurekcja przerywa rytmy kapitalistycznego czasu i go „zawiesza”, umożliwiając inne postrzeganie czasu i funkcjonowanie w świecie. Sprawia, że polityczne sprawowanie władzy staje się niemożliwe i zmusza państwo do pokazania kłów, a wszystkich innych do zajęcia jakiejś strony.


Lewica

Kategoria używana do autoidentyfikacji (nazywania się lewicowcem lub też nie) bez związku z jakimś faktycznym zbiorem charakterystyk czy poglądów, które trzeba mieć, by być osobą lewicową (i najlepiej obrazuje to ilość wewnętrznych sporów pomiędzy lewicowcami). To co lewicowe jest uznaniowe, więc lewica jest przestrzenią, która niepotrzebnie zbiera ludzi z kompletnie wykluczającymi się poglądami, niezdolnymi do współpracy ze sobą.

Pomimo swojej rozmytości jest bardzo efektywną polityczną przybudówką kapitalizmu, bo choć gra jego wiernego wroga, to zawsze funkcjonuje poprzez zawłaszczanie i pacyfikowanie rzeczywistych walk, by kapitalizm mógł je wchłonąć. Nie może bez kapitalizmu istnieć i jest wobec niego zachowawcza i wtórna, często promująca alternatywne formy kapitalizmu, nie krytykująca go wystarczająco głęboko. O głęboko cywilizacyjnej naturze lewicy nie ma sensu nawet wspominać.


Nierządność, Nierządnx (Ungovernability, Ungovernable)

Jeśli chodzi o jednostki, to stan maksymalnego wypierania władzy ze swojego życia, ograniczania jej wpływu, bycia nieprzewidywalną i niemożliwą do zewnętrznego zarządzania. Dążenie do tego, by narzucenie ci czegoś było praktycznie niemożliwe.

Na większej skali, na przykład sieci skłotów czy komun, to budowanie kontrstruktur, by jak najbardziej móc uniezależnić się od państwa, ekonomii i innych struktur, które determinują twoje życie poprzez odbieranie zdolności do samostanowienia.

Gdy mowa o tłumach i całych terenach, to uczynienie ich trudnymi do zarządzania, przeprowadzania na nich działań policyjnych i utrudniania panowania nad sytuacją aż do punktu, gdy wymyka się ona spod wszelkiej kontroli.


Nihilizm

Negacja (destrukcja, demontaż i zniszczenie) – wszystkiego, co nas niewoli. Aktywna i ofensywna postawa wobec wszystkich struktur opresji i świata, który pragnie naszego podporządkowania.

Rozpoznanie, że tego świata nie da się przejąć i czegokolwiek z nim zrobić – że jest jak trucizna, którą można jedynie spróbować wyprzeć[10]. W tym wypadku można być wobec niego jedynie wrogim i trzeba go najpierw zniszczyć, by tworzenie czegokolwiek było w ogóle możliwe.

„Zniszczenie” w wyrażeniu „Niszcz to, co niszczy ciebie”. Radość „rozjebania tego wszystkiego”.


Organizacja

(1) To wszystko to, w czym żyłaś i z czym miałaś do czynienia od zawsze – państwo, policja i inne instytucje, jak rodzina czy społeczeństwo. Wszystko co jest mniej lub bardziej formalne i członkostwo w czym jest mniej lub bardziej przymusowe. Wszystko, co robi z ciebie swoje narzędzie. To, co przeszkadza w organizowaniu się. Każda taka organizacja w jakimś stopniu przypomina gang, w szczególności mafię.

(2) Organizacja może być jednak również nieformalna i nie skupiać się w żadnym konkretnym podmiocie, a mniej lub bardziej spontanicznie wynikać z wzajemnego oddziaływania na siebie różnych działających osób. To grupa afinicji, czarny blok albo queerowy gang walczący z faszystami. Wszystko, co nie ma żadnej struktury poza żywymi osobami, które ją wprawiają w ruch.

(3) Może mieć też postać bardzo żywej ulicy, pełnej straganów z darmowym jedzeniem, punktów pierwszej pomocy i polowych szpitali, bibliotek i koncertów. Jest wtedy, gdy ludzie „już są skoordynowani, już są zorganizowani”. To samoorganizacja, ale ta rzeczywista – podobna do klucza ptaków albo ławicy ryb – nie z nazwy, jak „samoorganizujące się” ruchy polityczne czy organizacje. Taka prawdziwie spontaniczna organizacja jest bliższa samemu życiu niż jakiejkolwiek formie politycznej, co czyni ją destytucyjną. „Wszelka koordynacja jest zbędna tam, gdzie ludzie już skoordynowani, a organizacji jest zawsze za dużo tam, gdzie ludzie są już zorganizowani.”[11]


Organizacjonizm

Przekonanie związane z organizacją typu 1. Mówi się wtedy, że istnieje potrzeba budowania (jakiejś, mniej lub bardziej formalnej) organizacji, by walczyć o wolność; że walka o nią potrzebuje poprawnej formy i metody, że my nie wystarczamy, a potrzebujemy narzędzia; jednocześnie często połączona z narracją działania w takiej organizacji jako jedynej sensownej metody walki. Doktryna ta nie zauważa jednocześnie, że pewne formy organizacji (nieformalna, samoorganizacja) już w danych sytuacjach funkcjonują i pomimo nich stara się „zorganizować ludzi” – często na ich szkodę.


Praca

Mniej lub bardziej bezpośrednio przymusowa czynność służąca podtrzymaniu i reprodukcji ekonomii (niezależnie czy kapitalistycznej, czy innej), ale i społeczeństwa. Szara strefa i niewypowiedziany element każdej współczesnej prawicowej i lewicowej ideologii, którego nikt nie kwestionuje, bo (pod)świadomie wie, jak niezbędny jest dla wszelkich struktur władzy[12]. To Jedna z najbardziej fundamentalnie cywilizacyjnych aktywności, patrząc na to, jak rzadko się ją podważa.

Dla większości z nas po prostu smutna rzeczywistość, której unika się jak najbardziej to możliwe, by zamiast niej robić to, co naprawdę chcemy robić.


Rekuperacja

To, oprócz siły, druga najważniejsza broń obecnej władzy – i często od tej pierwszej skuteczniejsza. Przekręcanie, kooptowanie, przyswajanie, rozbrajanie, wchłanianie, anektowanie czy komodyfikowanie wywrotowych i zagrażających władzy idei i aktywności. Kiedy nie da się czegoś zabić, lepiej to przejąć i ponownie przystosować do panującego systemu. Kiedy nie możesz zbić krytyki, dobrze kreować się na autokrytycznego.

To, co kapitalizm i lewicowe organizacje, ideologie i ruchy robią z antykapitalistyczną i wywrotową aktywnością.


Rewolucja

Pomimo starych debat „rewolucja vs. reforma”, wszystkie klasyczne rewolucje są reformistyczne, bo proponowana przez rewolucjonistów zmiana świata jest często powierzchowna. Nigdy nie miały na celu zniszczenie władzy, a jej redystrybucję (środki produkcji w ręce robotników, władza polityczna w ręce „wszystkich”), dlatego nigdy nie były w stanie obalić kapitalizmu ani państwa i zawsze zmieniały ich formę. Taka rewolucja to rekuperacja insurekcji.

Wszystkie klasyczne ruchy rewolucyjne funkcjonowały też w logice cywilizacji i były najradykalniejszą wersją „postępu społecznego”. Brały na cel kapitalizm czy państwo, ale tam się zatrzymywały, nie dociekając głębszego podłoża dominacji, jakim jest cywilizacja.

Rewolucję można jednak pomyśleć inaczej. Może to być rewolucja dnia codziennego, mierząca w odzyskanie całości naszego rozbitego na różne kawałki życia. W jeszcze innym ujęciu rewolucji, można skupić się na jej roli „wykolejenia lokomotywy historii” i przerwania marszu śmierci obecnego postępu cywilizacyjnego. Może to być też rzeczywisty ruch znoszący (lub destytuujący) obecny stan rzeczy.


Społeczeństwo

To, co przekonuje, że relacje międzyosobowe nie mogą wyglądać inaczej niż teraz.  Społeczeństwo nie jest po prostu jakąkolwiek grupą ludzi: to wszystkie te funkcjonujące w danej grupie mechanizmy, które mają cię utrzymać w konkretniej roli i upewnić się, że nie będziesz jej sprawiała kłopotów. Społeczeństwo najpierw zbiera ludzi razem, by móc ich później ustawić do szeregu według tego, co uznaje za „zdrowe i właściwe”; według wszystkich tych norm społecznych, tego, co jest akceptowalne społecznie, czy tego, co ma społeczne poparcie. Społeczeństwo ogranicza zakres możliwych ludzkich interakcji, czyni je przewidywalnymi i zachowawczymi. Jest tym, co samemu narzuca się innym, gdy oczekuje się od innych wypełnienia danych norm pod groźbą jakichś sankcji.

Podejście antyspołeczne jest odwrotne – zaczyna od pojedynczych osób i pozwala im się wzajemni przyciągać i odpychać w zależności od ich własnych skłonności, przekonań i afinicji. Brak społeczeństwa nie oznacza odizolowania, a brak zewnętrznego ustawiania i warunkowania relacji pomiędzy ludźmi i możliwość samorzutnego wyłaniania się tych relacji z samych ludzi, bez usztywniania ich w formę norm, które można by potem narzucać innym.


Wojna społeczna

Kiedyś napięcia wewnątrz społeczeństwa opisywano często jako walkę klas, ale teraz konflikt rozszerzył się na zbyt wiele obszarów, by można go było jakkolwiek sensownie sprowadzić do klas. Zamiast antagonizmu „klasa pracownicza-klasa posiadająca” mamy tysiące antagonizmów, wciąż się zmieniających, cały czas. Zamiast walki w zakładach pracy i wokół produkcji, mamy zamieszki i insurekcje. Nawet gdy mówimy o proletariuszkach i o proletariackich buntach, te wychodzą dzisiaj na ulice, a nie toczą się w fabrykach.

To wojna, w której uczestniczy każda i która toczy się w każdym obszarze i miejscu społeczeństwa. Gdzie państwowe wojsko dzieli ludzi na „cywili” i „kombatantów”, z perspektywy wojny społecznej nikt nie jest cywilem i wszyscy uczestniczą w konflikcie. Wojnę społeczną toczy się przede wszystkim przeciwko pacyfikacji za pomocą „porządku społecznego” pilnowanego przez pol*cję, ale również przeciwko tym elementom społecznym, które chciałyby ją skanalizować, zawłaszczyć i zamknąć w znanych im kategoriach „walki uciskanych o wolność”, „walki klas” czy jakichkolwiek innych.


Wyłom/zryw/zerwanie

Przerwanie historycznego biznesu-jak-zwykle. Wyłomy są zamiast rewolucji – rewolucjami rządzą prawa historii, a wyłom w historii to zawieszenie wszelkich jej praw i umożliwienie tego, co wcześniej wydawało się niemożliwe. Tworzenie wyłomów to próba wyrwania się z historii.


Wyrzucanie się
(Dropping out)

Decyzja pójścia drogą maksymalnego uniezależnienia się od dominujących struktur ekonomicznych i politycznych – pracowanie jak najmniej albo nie pracowanie w ogóle, skłotowanie czy inne sposoby na minimalne płacenie czynszu, zdobywanie jedzenia innymi drogami niż jego kupowanie, jak chociażby skipowanie, oszukiwanie systemów/norm albo wykorzystywanie ich do swoich celów i wszystko inne, co pozwala na jak największe odzyskanie swojego czasu – albo jako strategia walki przeciwko nim sama w sobie, albo po prostu sposób na życie.


Zabawa

Wolna, samokierowana i bezinteresowna, a pomimo tego (a może dzięki temu) często użyteczna ludzka aktywność – to, co „naprawdę chcemy robić”. Nastawiona na przyjemność i radość, przez co zazwyczaj trywializowana i unieważniana, relegowana do dziecinnego zajęcia.

Zabawa może mieć powstańczego i destytucyjnego ducha – w niszczeniu i zabawie rzeczami zbudowanymi przez władzę obnaża jej sztuczną powagę i wskazuje na inny sposób bycia w świecie.


[1] „Wiodącą zasadą filozofii anarchistycznej od dawna jest to, że ludzie powinni angażować się w działania oparte na ich zainteresowaniach, a nasza praca powinna mieć dla nas znaczenie, być produktywna i przyjemna.” (Anarchia w erze dinozaurów, Curious George Brigade)

[2] „Myśleć o sobie jako o aktywistce, to uważać się za w jakiś sposób uprzywilejowaną czy odczuwającą większą potrzebę dla zmiany społecznej, posiadającą większą wiedzę o tym, jak ją osiągnąć, czy będącą na czele praktycznej walki o jej wytworzenie.” (Rzuć aktywizm, Andrew X)

[3] „Folkowa anarchia to coś więcej niż marzenie – to sposób na opisanie tego, co już dziś robimy: tego, jak nasze projekty i pasje do siebie pasują… bez upiększeń. Nie jest to kolejna ideologiczna frakcja zbyt zajęta teoriami, by faktycznie zaangażować się w anarchię, ale raczej ewoluujące podejście opisujące to, co nasze społeczności już stworzyły.” (Anarchia w erze dinozaurów, Curious George Brigade)

[4] Walcząc o nasze życia, CrimethInc.

[5] „Jeśli chcemy zapewnić wszystkim jak największą autonomię, a nie szukać jej tylko dla siebie, musimy stworzyć taki kontekst społeczny, w którym nikt nie będzie w stanie skupić instytucjonalnej władzy nad innymi. Musimy stworzyć anarchię.” (Od demokracji do wolności, CrimethInc.)

[6] „W momencie, gdy anarchia staje się Anarchizmem przez duże A, ze wszystkimi wymaganymi platformami i wąskim bagażem historycznym, przekształca się z działalności ludzi w kolejną przejrzałą ideologię na rynku.” (Anarchia w erze dinozaurów, Curious George Brigade)

[7] „W tym kontekście twierdzenie, że „to, co osobiste, jest polityczne” stanowi feministyczne odrzucenie dychotomii między oikos i polis. Jeśli jednak argument ten rozumie się tak, że również to, co osobiste, powinno podlegać demokratycznemu procesowi decyzyjnemu, to jedynie rozszerza on logikę władzy na dodatkowe aspekty życia. Prawdziwą alternatywą jest uznanie wielu miejsc władzy, argumentując, że legitymizacja nie powinna być ograniczona do jednej przestrzeni, a więc decyzje podejmowane w gospodarstwie domowym nie są podporządkowane decyzjom podejmowanym w miejscach formalnej polityki.” (Od demokracji do wolności, CrimethInc.)

[8] Niewidzialny Komitet w Chiapas, Niewidzialny Komitet 

[9] „Współczesne insurekcje zawsze charakteryzuje to, że nie mają programu, przywódcy ani pragnienia przejęcia władzy – przeciwnie do tego, co miało miejsce w czasach bolszewików.” (Niewidzialny Komitet w Chiapas, Niewidzialny Komitet)

[10] „Obecny kształt ludzkiego społeczeństwa (cywilizacja, lewiatan, społeczeństwo przemysłowe, globalny kapitalizm, czy jakkolwiek by tego nie nazwać) jest nie do odratowania, a naszą jedyną reakcją powinna być kompletna wrogość. (…) drogą oporu jest czysta negacja” (Błogosławiony jest płomień: Wstęp, Serafinski)

[11] Insurekcja, która nadchodzi, Niewidzialny Komitet

[12] „Ale jeśli wszyscy ideolodzy (jak to oni) opowiadają się za pracą – i to nie tylko dlatego, że planują zmusić inne osoby, by wykonywały ją za nich – to są dziwnie niechętni, by powiedzieć o tym wprost. Będą bez końca gadać o płacach, godzinach, warunkach pracy, wyzysku, produktywności czy opłacalności. Z chęcią będą mówić o czymkolwiek, byle nie o samej pracy.” (Abolicja Pracy, Bob Black)