ruchy przeciwko bezruchowi
Jak insurekcje i autonomiczne siły nawzajem na siebie oddziaływują?
Jak pozostać autonomicznymi?
Bezruch jest charakterystyczny dla obecnego porządku. To państwo i polityka (pro)państwowa, partyjna, czy związkowa – funkcjonująca dzięki aparatom władzy i kontroli. Jest też jednak bezruch liberalnego reformizmu, oddolnego aktywizmu, „radykalnych” związków zawodowych czy „ruchów” społecznych; polityki pacyfikującej bunt, usubkulturowiającej i rozbrajającej opór i przekierowywującej gniew w bezpieczne dla władzy formy „walki”. Bezruch to wszystko, co wyhamowuje tych, którzy ruszają na swoich wrogów.
Są jednak poruszenia, które się mu wyrywają, stają się nierządne i tańczą na ruinach kontroli. Są ci, którzy przeciwko niemu wykonują swój ruch i nie dadzą ustawić się do szeregu pokojowej demonstracji. Jest taki ruch, który przekracza wszelkie ustalone granice.
To najnowszy cykl walk: rebelia George’a Floyda, powstanie w Hong Kongu, w Chile, czy Żółte Kamizelki – ta globalna fala powstań, która zdaje się nie kończyć – jak i to co było wcześniej, a podobnie wprawiało ciała w ruch i wyzwalało z nich nowe potencjalności. Wszystko, co łamie nasze wcześniejsze wyobrażenia co do dynamik ruchów, bo rozprzestrzenia się antypolitycznie, jak mem albo wirus. Wszystko, co robi na tobie wrażenie i przyspiesza bicie serca.
To czarne bloki, gangi kłirów, pierwszoliniowcy, miejscy partyzanci nihilistyczni czy ZADyści. Osoby, grupy i formacje, które wyróżniają się determinacją, jasnym i strategicznym spojrzeniem na sprawy i interweniują w toczące się walki – albo je inicjują. Wszyscy, którzy są stroną w tej globalnej wojnie, nabierają rozpędu i chętnie pomogą rozpędzić się i tobie.